Początek trasy prowadził wzdłuż ul. Kasprowicza, aż do zabytkowej kapliczki, tzw. cholerycznej, która znajduje się przy stylowym góralskim domu. Kapliczki takie były stawiane w ramach podziękowania za ocalenie od choroby w czasach epidemii, ale również z czasem stawały się drogowskazami na ważnych szlakach handlowych (tu na drodze do Zakopanego).
Następnie przejechaliśmy mostem nad rzeką Rabą i pojechaliśmy dalej urokliwym naturalnym tunelem wśród zieleni (tu drzewa pochylały się w swoją stronę i samoistnie połączyły korony) aż do Zajazdu „Pod Chmurką”. Tutaj przekroczyliśmy główną drogę i skręciliśmy w boczną uliczkę dzielnicy Zaryte. Podążając nią minęliśmy „Bajkową Osadę” („Chata w Rabce”), gdzie utworzono dla turystów, zarówno tych małych jak i dużych, miejsce z niesamowicie kolorowymi, uroczymi domkami, stylizowanymi w różnej tematyce. Swoje domki mają tu m. in. Jaś i Małgosia, Królewna Śnieżka i krasnale, Strażak Sam, Kubuś Puchatek, a Nemo ma swoje akwarium 🙂 .
Dalej pedałowaliśmy wzdłuż Potoku Lubońskiego, minęliśmy ujęcie wody pitnej dla Rabki i zatrzymaliśmy się przy wodospadzie wiecznej miłości. Każdy, kto tu wrzuci monetę przez lewe ramię trzymając ukochaną osobę za rękę, na wieczność przypieczętuje swoją miłość 🙂
W tym momencie z ciemnego nieba zaczął padać deszcz a w oddali słychać było grzmoty zbliżającej się burzy. W miarę upływającego czasu deszcz padał coraz mocniej bez nadziei na to że do końca naszej wyprawy pogoda się poprawi. Skierowaliśmy się w górę szlakiem rowerowym, aż do ścinki drzew, gdzie kończy się trasa amatorska, a zaczyna profesjonalna trasa MTB. Do centrum Rabki zjechaliśmy ul. Sądecką, zatrzymując się jeszcze przy starej kuźni, gdzie do przełomu lat 50 pracował p. Szczęśniak, a za którą ostała się wykuta w zboczu wzniesienia spiżarnia.
Z ulicy Sądeckiej zboczyliśmy jeszcze na chwilę na ulicę Garncarską, gdzie zatrzymaliśmy się przy Bobrowym Mostku. Tutaj w godzinach wieczornych można spotkać buszujące bobry. I był to nasz ostatni punkt wycieczki tego dnia, a potem bezpiecznie choć cali przemoczeni wróciliśmy do Salonu Rowerowego Kross.